Forum Forum portalu www.theisland.one.pl | www.lostportal.one.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[Z]Nienawidzę Cię

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum portalu www.theisland.one.pl | www.lostportal.one.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sal
Sun



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Strawberry Fields

PostWysłany: Pon 19:30, 25 Wrz 2006    Temat postu: [Z]Nienawidzę Cię

Opowiadanie było wklejane na trzech innych forach pod różnymi nickami xP.

Tekst nie był betowany. Przepraszam, ale żadna z moich bet fandomu nie zna i sprawdzić nie chciała. Pomożecie, obywatele?
Tekst nie jest najwyższych lotów. Można rzucac mięsem.


Fandom: Lost
Postaci: Sawyer, Jack, Sayid, Kate
Uwagi: sugerowany slash Jack/Sawyer; w tle 1x08 'Confidence Man'

Sawyer nigdy nie przyznałby się do tego. Nawet przed Kate. Czy może raczej – zwłaszcza przed nią. Zresztą – jako wyspowy skurwysyn nie miał prawa do takich uczuć. Gryzłoby się to z jego image’em.
Zwłaszcza, że skierował na niego całą nienawiść jaką posiadał (pomijał te części, które przypadły temu pieprzonemu oszustowi, jemu samemu i nierównomiernej opaleniźnie). Doktorek – samozwańczy superbohater, wyspowa ciocia dobra rada, Zbawiciel i Mesjasz w jednej osobie. Przypominał mu szampon trzy w jednym, który, oprócz ładnego opakowania, nic sobą nie przedstawiał. Niszczył systematycznie jego włosy i, zanim zdążył się zorientować, było już prawie za późno na ratunek.
Jak to się miało do ukochanego Doktorka? Pokrótce – ogólnie do dupy, ale męski. Jak cholera. Nie tak, jak on sam, ale jednak.
I Sawyer był w stanie to przyznać nawet teraz, przywiązany do drzewa, pobity i zastraszany. Nie zdziwił go Ali, klęczący za nim i ostrzący bambus. Sayid był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Był Arabem. A Sawyer w tym momencie był największym arabofobem na tej pieprzonej wyspie. Zastanawiająca była obecność Sheparda, kochanego przywódcy, brzydzącego się zabijaniem i innymi zupełnie naturalnymi rzeczami.
Dr Quinn oprawcą Pierwszego Skurwysyna na Pieprzonej Wyspie. Shepard spocony, wystraszony, nie mogący oderwać wzroku od rysującej się pod jego koszulką klatki piersiowej. Doktorek, którego ramiona lśniły od potu, jakby ktoś wysmarował je olejkiem do opalania.
Jack był jak szampon trzy w jednym. Wszyscy piali peany na jego cześć i byli skłonni obciąć mu paznokcie u nóg własnymi zębami. Sawyer po pierwszym użyciu stwierdzał, że produkt nie jest godzien tego, by podcierał sobie nim tyłek i rezygnował z dalszego użytkowania. Ale to opakowanie, bijące na kilometr męskością, wysportowane, umięśnione i niezwykle seksowne sprawiało, że Sawyer chciał mieć go blisko siebie. Choćby tylko po to, żeby ładnie prezentował się na półce.
- W Iraku nie mamy bambusów. – Usłyszał głos Sayida za swoimi plecami. – Używamy mocnego drzewa. Ale myślę, że efekt...
Najbardziej męskie ciało na wyspie sparaliżował strach.
Sawyer bał się.
Już samo nazwanie tego uczucia obudziło w nim jeszcze większy lęk. Czuł na sobie baczne spojrzenie Sheparda, Sayid dyszał mu w kark, liny zaczynały hamować dopływ krwi do dłoni.
Nie da mu tej satysfakcji. Nie pozwoli mu napawać się jego przerażeniem, nie da mu zatriumfować. To też kłóciłoby się z jego image’em
-...będzie podobny. – Sawyer bokiem świadomości wyłapał końcówkę zdania, wypowiedzianego mu niemalże wprost do ucha. Potem poczuł długie, smukłe palce Araba na swoim nadgarstku. Dłoń Irakijczyka była mokra od potu, trzymała jego przegub mocno i pewnie.
Nagle i niespodziewanie ból zawładnął jego ciałem i umysłem. Kiedy zaostrzona łodyga wsunęła się między paznokieć, a skórę, z jego gardła wydobył się nieludzki krzyk.
Ból fizyczny. Rzadko go doświadczał, a to spotkanie z nim sprawiło, że na chwilę stracił pewność siebie, siłę i motywację. Krew, uderzyła mu do głowy, cały organizm skupił się na epicentrum bólu, cały, poza małym ośrodkiem mózgowym, który podsuwał mu pod oczy najgorsze obrazy jego życia.
Martwi rodzice. List. Poszukiwania faceta, który rozpieprzył mu dzieciństwo. Nagłe przeobrażenie się w „pana Sawyera”. Dzieciak, przez którego rzucił walizkę na podłogę i wybiegł z domu tamtej pary.
Dzieciak, który przypomniał mu to wszystko. Dzieciak, który wydał mu się podobny do jego samego. Chłopiec w przykrótkich portkach, z ufnością wymalowaną na twarzy. Para, która tak bardzo przypominała Fordów.
Przed nimi było więcej naiwniaków, więcej napalonych kobiet. Wszystkie łapał na swoje męskie, seksowne, aroganckie i niepoprawne politycznie dołeczki. I każdą potem doprowadzał do szczytu, każdej mówił to samo namiętne „kocham cię”

Sayid wsunął ostry koniec łodygi pod drugi paznokieć Sawyera. Krzyk torturowanego przedzierał panująca w dżungli ciszę. Na jego czole pojawiła się pulsująca żyła, po nosie spływały krople potu. Jego nozdrza rozszerzyły się, ciało wyginało się w każdy możliwy sposób, instynktownie starał się wyrwać ręce z uścisku Sayida. Im bardziej starał się to zrobić, tym głębiej wchodziła łodyga, tym większy ogarniał go ból i strach, tym więcej krwi spływało po jego palcach, tym głośniejszy krzyk wydobywał się z jego gardła, tym mocniej...
- Sayid, przestań! – krzyknął Shepard, starając się opanować drżenie głosu.
Sawyer otworzył oczy. Doktor stał przed nim, równie spocony i przerażony jak on. Jego dłonie drżały, oddech stał się płytki. Zupełnie, jakby był nie tylko biernym widzem tortur, przeciwnie – można było pomyśleć, że to właśnie on siedział na miejscu Sawyera.
Sawyer zdmuchnął grzywkę z nosa. Włosy zafalowały w powietrzu w powietrzu i opadły na jego półprzymknięte powieki. Klatka piersiowa unosiła się i opadała w niespokojnym, nierównym, płytkim oddechu. Na twarz wpełzł mu ten uśmiech – arogancki, sarkastyczny i niebywale seksowny.
- To wszystko? – spytał, patrząc Jackowi prosto w oczy. Shepard poczuł dreszcze na swoich plecach. To spojrzenie, w którym nienawiść i sarkazm mieszała się z bólem i niemym pytanie.
Dlaczego ja, Shepard? Oprócz tego, że robię ci konkurencję jeśli chodzi o najseksowniejszy tyłek na wyspie, oprócz tego, że chomikuję porozrzucane po wyspie rzeczy, nic ci nie zrobiłem. Ach tak, zapomniałem. To twoja wyspa. Żyję na niej. Masz wystarczający powód.
Jack widział to wszystko w jednym jego spojrzeniu, w całym tym jego uśmiechu, w całej seksownej arogancji i ignorancji do całego świata.
- Kilka drzazg? Przynajmniej oczyściłem sobie zatoki – prychnął, spoglądając na Sheparda wyzywająco.
Dlaczego ty, Sawyer? Dlaczego chcesz, żeby wszyscy cię nienawidzili? Dlaczego ja muszę cię nienawidzić? Dlaczego kiedy cię widzę, kiedy słyszę twój głos, ogarnia mnie nagle poczucie szczęścia? I dlaczego, do jasnej cholery, nie chcę, żeby cokolwiek ci się stało? Dlaczego jednocześnie z całego serca życzę ci, żebyś jakiegoś pięknego dnia roztrzaskał się o skały? Jesteś zagadką, Sawyer. Moją zagadką.
Sawyer nagle poczuł chłód metalu na swoim policzku. Sayid przycisnął mu nóż do twarzy i przesuwał go do góry. Mówił o wydłubaniu oka, na początek jednego. On zna sposoby na takich, jak on.
- Dobrze, powiem! Powiem! – krzyknął Sawyer, odchylając głowę jak najbardziej w tył. – Ale tylko jej. Powiem tylko jej.
- Kate? – Jack spojrzał na niego uważnie.
Tylko jej. Tylko ona cię rozumie, Sawyer. Mówisz, że jesteście do siebie podobni. Tylko do niej nie czujesz nienawiści, niechęci, czy czegoś tam innego. Widzisz? Ja ciebie nie rozumiem. Tylko jej na to pozwalasz. W takich chwilach chciałbym być nią. Być bliżej ciebie. Nienawidzę cię za to, co do ciebie czuję, Sawyer. Nienawidzę cię.
*
Jack oparł się o drzewo i spojrzał w górę. Przy koronach palm fruwały papugi, skrzecząc coś do siebie, wymachując tymi swoimi czerwono-niebieskimi skrzydłami. Światło nieśmiało przenikało przez liście, znikało gdzieś na wysokości jego głowy. Było prawie ciemno.
Jack zamknął oczy. Przypomniał sobie spojrzenie Sawyera, to niezadane pytanie, ból i strach. Prawie idealnie ukryte drżenie głosu, pulsująca żyła na skroni, zakrwawione opuszki palców. Nienawiść przeciekająca między jego rzęsami, pomieszana z dziwnym tonem głosu.
Co ty w sobie masz, Sawyer? Dlaczego tak bardzo chcę być blisko ciebie, jednocześnie chcąc być jak najdalej? Czemu nie potrafiłem słuchać twojego krzyku, patrzeć na twój ból? Dlaczego czułem się, jakby i mi zadawano nieludzki ból? Co ty w sobie masz, Sawyer? Nie potrafię przestać myśleć o tobie. Jesteś nieodłączną częścią tej wsypy. Uciekam od ciebie, uciekłem przed tobą do jaskiń. Paradoksalnie, im bardziej się oddalam, tym bliżej ciebie jestem. Czekam, aż przyjdziesz nabrać wody do swojej butelki, spojrzysz na mnie przelotnie, wrócisz tym swoim pewnym krokiem na plażę.
Coś zaszeleściło w krzakach. Jack podniósł głowę. Miedzy gałęziami pojawiła się głowa, a później cala reszta Kate. Dygotała ze złości, wyminęła ich szybko, rzucając tylko krótkie:
- Nie ma ich.
- Co?
- Nie ma ich.
Sayid chwycił za nóż i zniknął w krzakach.
*
- Gdybym był na twoim miejscu, pozwoliłbym ci umrzeć – wycharczał Sawyer, starając się wyrwać ramię z uścisku Jacka.
Z przebitej tętnicy tryskała krew, plamiąc Jackowi ubranie i ręce. Shepard starał się bezskutecznie zatamować krwotok dłońmi, jednocześnie odganiając od siebie słowa Sawyera.
Pozwoliłbym ci umrzeć.
Jack spojrzał w jego oczy, starając się odnaleźć w nich tamto pytanie. Sawyer schował je za nienawiścią i bólem, starał się przykryć je arogancją.
Było.
Nie udawaj bohatera, Doktorku.
*
Nienawidzę cię, Sawyer. Nienawidzę cię za to, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nienawidzę cię za moje przedsenne myśli. Nienawidzę cię za to, że jesteś tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Nienawidzę cię za to, że nie potrafię przestać myśleć o tobie.
Nienawidzę cię, Sawyer.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum portalu www.theisland.one.pl | www.lostportal.one.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1